Poseł Wojciechowski dziś przegiął. I to powaznie. Jako polityk i jako sędzia. I to nierozsądnie. Doskwiera mu rzekome naruszenie powagi prezydenta. Akurat Komorowskiego nie za bardzo lubię lecz nie lubię też, gdy ktoś bezpodstawnie cos mu zarzuca. Komorowski nie zeznawał jak sierota tylko jak świadek. Wojciechowski jako sędzia wie, ze nad przebiegiem rozprawy czuwa sąd. Sąd zyczył sobie zeznań na stojąco to je otrzymal. Nie ma w tym żadnego naruszenia powagi prezydenckiej. Równiez protokolarnie się zachował pytając o personalia. Przecież tak sąd musi. Wojciechowski to wie. Nie może przeciez sedzia napisac w protokole, że "zeznaje znany Januszowi Wojciechowskiemu Bronisław Komorowski". Nie zeznwał prezydent także, tylko obywatel. Wojciechowski to wie. Zbędna jest nagonka na Komorowskiego, jeśli jest kulawa jak w przypadku Wojciechowskiego dziś. Ale spytajmy inaczej: Czy Wojciechowski jako sędzia nie spytałby Komorowskiego proceduralnie jak się nazywa? Czy Wojciechowski przesłuchiwałby Komorowskiego jak Olejnik? Może jeszcze przy kawie? Tym razem pudło Panie Pośle. Chyba się dzis Panu nudzi w Brukseli, bo notaka jak z bajki "sędzia nie miał guzika u koszuli". Prezydent ze sponiewieraneym majestatem czy sędzia?
